kpt. ż.w Zbigniew Sak. Był moim przyjacielem

 

Niebawem minie pół roku od śmierci kpt. ż. w. Zbigniewa Saka ( zmarł 4 sierpnia 2022 roku), człowieka wielu talentów; menedżera floty handlowej i polskiej żeglugi promowej, współtwórcy Polskiej Żeglugi Bałtyckiej w Kołobrzegu (pracował także w kierownictwie tej firmy), pisarza, publicysty, autora szeregu publikacji z obszaru gospodarki morskiej, żarliwego obrońcy przywrócenia polskiej bandery na polskich statkach. Ale także honorowego członka Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Pomorze Zachodnie, które poprzez swoje wydawnictwo „POMORZE” było wydawcą jego książek.

Kapitan do końca swoich dni żył sprawami morza, pisał  apelował do władz państwowych o wzmocnienie gospodarki morskiej,  lepsze wykorzystanie żeglugi promowej i polskiego morza .  Należał  do pionierów polskiej  żeglugi promowej. Doprowadził do jej wznowienia po II wojnie światowej. Kapitan uruchomił żeglugę turystyczno-promową . Był m.in. inicjatorem i organizatorem powstania „Szkoły na morzu”, dzięki  której ponad piętnaście tysięcy licealistów z całego kraju wzięło udział w rejsach po Bałtyku do Ystad, Kopenhagi i Helsinek. Dzięki jego inicjatywie wiele młodych osób zasmakowało w morzu w następstwie czego, wybrało zawód marynarza. Jest twórcą  linii promowej Świnoujście-Kopenhaga i Gdynia-Karlskrona. Wiele lat dowodził promami „Gryf”, „Wawel” i „Wilanów”.

Był człowiekiem Wielkiego Serca i ogromnej wiedzy. Wszystko co się wokół niego działo, zarówno w życiu publicznym, zawodowym, ale także społecznym i sportowym było w centrum jego zainteresowania. Potrafił zjednywać sobie ludzi, przełamywać bariery, zaciekawiać tym co ma do przekazania i zaoferowania.

Będąc na emeryturze zaczął pisać książki, dzieląc się w nich swoimi przemyśleniami i morskim doświadczeniem. Pióro miał znakomite a pisanie  stało się jego kolejną  wielką pasją. Wspaniała pamięć, styl, humor z jakim tylko on potrafił przekazać opisywane zdarzenia rozpalała wyobraźnię. Czwarta książka nad którą pracowaliśmy miała ukazać się pod koniec 2022roku. Niewiele zostało do jej zakończenia: uzupełnienie tekstów zdjęciami, doszlifowanie całości, może jeszcze dokończenie kilku opowiadań wyłuskanych z kapitańskiej pamięci z dorzuceniem do całości. Niestety, nie zdążyliśmy. Najpierw choroba żony, później jej śmierć zahamowała prace i zdezorganizowała wenę twórczą. Pandemia Covidu dopełniła reszty…

Kapitanowi Zbigniewowi Sakowi zależało na wydaniu książki „Między szeptami morza” (taki tytuł dla niej wybraliśmy), dlatego postanowiliśmy w wydawnictwie „Pomorze” należącym do Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej „Pomorze Zachodnie”, spełnić  życzenie naszego autora – marynisty. Chcielibyśmy jednak poszerzyć to wydanie, włączyć do przygotowywanej edycji wspomnienia o nim, bo z pewnością wiele się takich zachowało. Dlatego apelujemy do środowiska ludzi morza, do Klubu Kapitanów Żeglugi Wielkiej, przyjaciół , kolegów, osób z którymi kiedyś pracował i się spotykał  aby spisali swoje wspomnienia . Opisali lub nam opowiedzieli jak Go zapamiętali.

Czekamy na nie w naszej redakcji do końca kwietnia 2023 roku.      (email;  jpiotrowska@bipress.pl ,  tel.601 53 4081 adres, Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Pomorze Zachodnie   70-551 Szczecin ul. Wojska Polskiego 90).

Przekrój tematyczny wspomnianej książki będącej w przygotowaniu jest szeroki, od wątków zawodowych po osobiste przeżycia. Jedno z tych opowiadań opisuje historię wprowadzenia do obiegu biletu promowego, który przez pół wieku  jest w obiegu w uniwersalnej formie i jest wystawiany przez armatorów, osobno dla pasażerów i osobno dla samochodów ciężarowych. To ewenement w skali światowej! Dlaczego taki, a nie inny dokument został opracowany? Jakie koleje losu przechodził i dlaczego kapitan Sak wraz z dr Wojciechem Popielą z Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie ( dziś Politechniki Morskiej) są autorami wspomnianego  biletu?  Ciekawostką jest też fakt, że po tej granicznej dacie 50 lat,  Kapitan rok temu przekazał swoje prawa autorskie nieodpłatnie Polskiej Żegludze Morskiej. Zdążył jeszcze przed swoją śmiercią. W innym opowiadaniu „Dzwon z Wilanowa” opowiada ciekawą i wzruszającą zarazem historię dzwonu okrętowego, który w roku 1990 otrzymał w podziękowaniu od stoczniowców Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa. Piłsudskiego , kiedy statek, którym dowodził przechodził  trudny remont.  Dzwon po wielu latach wrócił do jego właściciela, czyli do  kapitana Saka, kiedy ten był już na emeryturze. Jakiś czas upiększał hol kapitańskiego domu. Dzwon jako „Wotum wdzięczności” w końcu trafił do małego kościółka nad Parsętą w Kołobrzegu dzięki pomocy SDRP ”Pomorze Zachodnie ”i od tej pory wydzwania w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, podczas mszy świętej poświęconej ludziom morza. Wzruszająca historia, w której swój epilog mają także  dziennikarze ze Szczecina.

Rejsy na statku „Goplana”, statku, który przeszedł  do historii dzięki przewozowi 20 sztuk potężnych lokomotyw o wadze 96 ton każda nie w ładowni statku lecz na jego pokładzie, z portu w Liverpoolu do Szczecina zaowocowały też piękną rodzinną polsko – angielską przyjaźnią . Taniec kapitana z gwiazdą światowej sceny  Petulą Clark, która dla niego odwiedziła „Goplanę” był wielkim osobistym przeżyciem i jakby uwieńczeniem rejsów do Anglii.  Mówi o tym opowiadanie „Sailor”  nieprzemijający czar”.

Guru dla kapitana Saka i kapitanów z jego pokolenia zawsze był Kapitan Kapitanów Konstanty Maciejewicz, który  tu w Szczecinie tworzył Państwową Szkołę Morską, a która dziś rozkwita jako Politechnika Morska. O zasadach moralnych, które towarzyszyły od lat dowódcom okrętów, od czasów powojennych  po dziś dzień dywaguje autor, publikując 10 przykazań legendarnego Macaja. Trzeba być Wielkim Patriotą i mieć  serce zakonserwowane solą morską aby tak postrzegać swój zawód. I  jeszcze umieć przekazać te wartości.  Opowiadanie powinno być  lekturą obowiązkową dla studentów morskiej uczelni.  Wszystkie opowiadania Kapitana  mają  swoje przesłanie. Nie tylko w tej książce. Czyta się je jednym tchem, bo nie są pisane patetycznie lecz z pełnym znawstwem tematu, obrazowo, z humorem i charyzmą z szacunkiem dla ponad czasowych wartości.

A ja, redaktorka wszystkich wydań Jego książek, poznałam Kapitana na przełomie lat ‘80/’90  ubiegłego wieku, w latach jego świetności zawodowej. Zawarliśmy znajomość na jednej z konferencji prasowych ogólnopolskiego Klubu Publicystów Morskich, klubu, którzy zrzeszał dziennikarzy z całej Polski piszących o morzu, a często goszczących na  promach PŻB. Odebrałam go wówczas jako człowieka z niebywała charyzmą, wizjonerskim zacięciem i energią do działania. Nigdy nie zapomnę także konferencji w rejsie do Ystad, na którą Kapitan przyszedł z łopatą w dłoni i oznajmił, że od teraz, osobiście wspierać będzie rozbudowę  szwedzkiego portu, otwartego na Świnoujście i na południe Europy. Już wówczas dostrzegał potrzebę budowy środkowoeuropejskiego korytarza transportowego między północą, a południem kontynentu, korytarza, o który zaczęto zabiegać na szczeblu państwowym  dopiero  niemal 15 lat później.

Pamiętam też uroczystość chrztu statku połączoną z konferencją prasową na Dworcu Promowym w Świnoujściu związaną z włączeniem do eksploatacji promu PŻB „Boomerang” w 1997 r. Jednostka  obsługiwała  linie Świnoujście – Ystad. Jako jeden z nielicznych ubolewał nad przyszłością katamaranu zbudowanego w Australii z aluminiowego kompozytowego kadłuba, a w właściwie przyszłością jego pasażerów. W jego ocenie zupełnie nie nadawał się na zimne wody i krótką falę Bałtyku. Jako były dyrektor tej firmy ds. żeglugowo- handlowych twierdził, że nigdy by takiego statku nie zamówił ze względu na zbyt cienkie kadłubowe blachy. Proszono go wówczas w małym gronie o powściągliwość, niekolportowania takich opinii. Wizjonerstwo kapitana niebawem, niestety w całej rozciągłości się  ponownie potwierdziło. Po trzech latach eksploatacji prom sprzedano.

Potem długo nie mieliśmy kontaktu. Spotkałam Go ponownie dopiero w kwietniu 2011 r. na „Odra Queen”, podczas wodowania książki Ryszarda Pospieszyńskiego i Romualda Pietraszka „Morskie sprawy Polaków”. Opowiadał o swojej książce w rękopisie, pasji twórczej i życiu na emeryturze. Prosił o koleżeńską pomoc w adiustacji napisanej  książki i wsparcie przy jej wydaniu. Odnowiliśmy znajomość. I tak rozpoczęliśmy wspólną pracę nad Jego twórczością. Uwieńczeniem jej będzie czwarta książka „Między szeptami morza”.

Janina Piotrowska

 

Pozostaw komentarz