RELACJA ZE SPOTKANIA. Spotkanie miłośników kryminałów z Leszkiem Hermanem

„Zbawiciel” to najnowsze literackie dzieło Leszka Hermana, idealne na długie jesienne i zimowe wieczory. Autor zachęcał do przeczytania książki podczas jej premiery i spotkania autorskiego, które odbyło się 14 października w Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia.

Leszek Herman, znany czytelnikom m.in. z takich tytułów jak „Sedinum. Wiadomość z podziemi” czy „Biblia Diabła”, wydał kolejną powieść kryminalną o intrygującej nazwie „Zbawiciel”. To kolejna pozycja z wartką fabułą, wieloma ciekawymi wątkami, Szczecinem w tle i zaskakującym zakończeniem. O swoim nowym literackim dziele autor rozmawiał z Maciejem Biernawskim podczas spotkania autorskiego w Starej Rzeźni. Nie chciał jednak zdradzać zbyt wiele, tak aby nie zabierać radości czytelnikom z odkrywania napisanej przez siebie historii.

– W „Zbawicielu” jest wiele wątków, ale ja się w nich nie gubię. Zawsze zanim zabiorę się do pisania książki, mam wszystko poukładane w głowie. Konstrukcja każdej mojej powieści jest wcześniej ustalona, w końcu jestem architektem – przyznał Leszek Herman. – Posiadam katalog, w którym zapisuję ważne informacje, zbieram w nim potrzebne materiały, ale nie działam według ściśle wymyślonego planu. Nie mam też ustalonego od razu zakończenia powieści. Gdybym na początku znał jej zakończenie, strasznie nudziłbym się podczas pisania.

Choć ilość wątków poruszanych w „Zbawicielu” jest spora, każdy z nich ma odpowiednie zakończenie.

– Każdy, nawet najdrobniejszy wątek doprowadziłem w książce po swojemu do końca – zapewnił Herman. – Jeśli gdzieś pojawia się nieskończoność to jest to mój celowy zabieg.

Autor przyznał, że w nowej powieści, nie brakuje aktualnych tematów komentowanych z emocjami przez społeczeństwo. Znajdziemy w niej kwestie związane z kościołem, ekologią czy LGBT.

– Od tych tematów nie da się uciec w codziennym życiu. Książka, której fabuła rozgrywa się we współczesnych czasach, byłaby bez nich nieprawdziwa – tłumaczy Herman. – Tak samo jest z przekleństwami w książce, które pojawiają się w scenach na budowie. Dzięki temu historia nabiera wiarygodności. Staram się pisać realnie, ale jednocześnie nie zdradzam do końca swoich poglądów w książkach. Unikam też postaci czy rozwiązań całkowicie czarno-białych. Wielowymiarowość i niejednoznaczność pojawiają się niemal zawsze.

Recenzje „Zbawiciela” są w większości bardzo pochlebne. Sam autor podkreślił jednak, że najważniejsze są dla niego opinie bliskich.

– Opieram się na zdaniu bliskich mi osób, które po przeczytaniu mojej książki, potrafią mi szczerze wysłać wredny komentarz. Ich zdanie jest dla mnie bardzo cenne – przyznaje Herman. – Dla mnie z kolei książka jest dobra, kiedy ma wciągającą fabułę i sprawia, że czytam ją z zainteresowaniem bez analizowania jej konstrukcji i aspektów technicznych.

Czy tak właśnie czyta się „Zbawiciela”? Zachęcamy, aby każdy przekonał się o tym osobiście.

Pozostaw komentarz