Skromniej, ale z jaką pasją! XXIV Flis Odrzański miał swój finał w Szczecinie
To już wielka tradycja, że rokrocznie Flisacy spływają Odrą, odwiedzając okoliczne miejscowości. Finał tegorocznej edycji Flisu Odrzańskiego miał miejsce tradycyjnie w Szczecinie, ale była to inna edycja, niż poprzednie. Po pierwsze, zamiast tratwy, śmiałkowie płynęli dwoma galarami. Po drugie, ze względu na pandemię reprezentacja płynących była skromniejsza, ale pełna pasji, determinacji i chęci mówienia o tym jak ważna jest turystyka na Odrze. Po 12:00 flisacy dotarli na Łasztownie, gdzie odbyły się uroczystości.
XXIV Flis Odrzański pierwszy raz miał imię druhny Elżbiety Marszałek. Pani Ela obecna była na przywitaniu uczestników wydarzenia i to z jej rąk medalami uhonorowany został prowadzący flis oraz hetman wyprawy. O 12:00 flisacy na dwóch galarach oraz towarzyszące im motorówki i żaglówki dopłynęły do Łasztowni, o 13:00 rozpoczęły się uroczystości na Skwerze Kapitanów, a następnie część integracyjna i wspomnieniowa w Starej Rzeźni. Flisacy chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami i obserwacjami z tegorocznego spływu.
– Rzeka jest przepiękna, wysoka fala niosła nas do samego Szczecina. Było wspaniale. Najbardziej podobał mi się odcinek od Bielinka do Szczecina. Piękne, ciche miejsce, wysokie brzegi, wspaniałe wrażenia – mówił Mieczysław Łabęcki, Hetman tegorocznego Flisu. Flisacy przypłynęli do Szczecina płaskodennymi galarami, które zostały odrestaurowane specjalnie na okoliczność Flisu: – One były odwzorowane na galarach wiślanych. Skończyły swój żywot w Szczecinie, były bardzo bezpieczne i szczęśliwie nie nabrały wody – mówił dalej Hetman Łabęcki.
Kapitan Żeglugi Wielkiej Włodzimierz Grycner był komodorem Flisu Odrzańskiego przez 23 lata. Jak ocenia tegoroczny spływ? – Czujemy ciągle, że Odra łączy i to widać na całej długości naszej wspaniałej rzeki. Ludzie czekają na Flis, na Dni Odry, na zabawę, uśmiech, szczęście i na turystykę, którą Flis Odrzański rozwija – mówi Kapitan Grycner. – W 1996 roku nie było marin, nie było turystyki, nikogo nie było na Odrze! Teraz widzimy rozwój. 120 marin, porty turystyczne, ludzie są bogatsi, mają łodzie i chcą na nich pływać. Brakuje na tylko wody, bo raz mamy jej za dużo, a raz za mało – dodał Kapitan Grycner.
Na Skwerze Kapitanów nie brakowało wzruszeń. Sama Elżbieta Marszałek z dużym sentymentem podkreślała wartość tegorocznej inicjatywy. – Jestem otoczona wspaniałymi ludźmi, którzy tworzą to wspaniałe dzieło. Załoga flisacka to rodzina na Odrze! Decyzja o spływie zapadła w tydzień, to może się udać tylko kiedy jest pasja i kiedy ludzie są sobie bliscy i są przyjaciółmi. Był czas kiedy Odra była smutna, a my tańcem, śpiewem i miłością do turystyki przyciągaliśmy mieszkańców do rzeki – mówiła Pani Elżbieta Marszałek.
W czasie uroczystości na Skwerze Kapitanów odśpiewano „sto lat” p. Elżbiecie Marszałek oraz Prezes Laurze Hołowacz, która założyła Starą Rzeźnię i wspiera istnienie inicjatyw marynistycznych w naszym mieście. Kolejny Flis Odrzański już w roku 2021. Flisacy wręcz nie mogą się doczekać kolejnych przygód!